Zielono mi po Zielonej Szkole SEN!

Młodzież jak to młodzież wyszumieć się musi. Stąd przy układaniu programu Zielonej Szkoły w Newgrange należało zadbać o atrakcje najwyższych lotów. W drodze do kolebki irlandzkiej cywilizacji uwzględniliśmy więc Park Wodny Fantazja w Drogheda! Atrakcje i przygody wodne wymieniać wypada począwszy od zjeżdżalni o różnej skali trudności. Wodne tunele śmierci, ściana grozy i łagodna równia pochyła dla dzidziusiów i niemowląt. [end]Każdy mógł wybrać coś dla siebie. Nasi oczywiście poszli ławą na tunel i spiralę śmierci oraz ścianę grozy, tylko szybkość większa była niż u drugoklasistów ze względu na dodatkowe centymetry i kilogramy…W każdym razie zaczęliśmy jak u Hitchcocka i napięcie stopniowo rosło. Przed „Baselandią” zaplanowaną na niedzielę czekały nas w sobotę gry i zabawy świetlicowe rodem z warowni zbójcerzy z „Kajka i Kokosza”, a po figlach świetlicowych czas na gry i zabawy terenowe. Któż z nas nie grał w „Dwa ognie”, „Chowanego” i prymitywną grę dla samców, barbarzyńców i troglodytów zwaną „Piłką nożną”? Kto nie grał niech żałuje, bo my graliśmy. Na deser atrakcje surwiwalowe. Nasi rzucali do puszek po coli, zbiegali po letnich stokach z góry po trawie na pazury i wspinali się po równoważni i na belach, kłodach i linowych konstrukcjach ekstremalnych. Baza z przeszkodami też była i to niejedna. Na sznurach, na balach z oponami i wilczym dołem. Ściana wspinaczkowa i rysowanie oraz budowanie marzeń z klocków lego dopełniły dzieła. Na obiad było spagetti, a po sponiewieraniu i wyeksploatowaniu młodzieży na dworze lub polu, jak kto woli – kolacja! Grill, a na nim karkóweczka, kiełbaska, rybka, sałata grecka. No przepychota! Kuchnia i szkoła Asi i Gosi, więc nie dziwota. To wszystko podlewane herbatką jakiej smak, barwę i konsystencję można było spotkać jedynie na koloniach za komuny to nic dziwnego, że energia uzyskana na skutek zacnego jadła i napoju musiała znaleźć należyte ujście na okolicznościowej potańcówce na którą młodzież nie wiedzieć czemu woła – dyskoteka!!! Na balecie jak to na balecie. Mała tańczy na parkiecie. Wiktor, Karol dają czadu. Piotruś tańczy do podkładu. Pani Ładna na wabika niemożebne kozły fika. Ryży rzuca dość banalnie: „ona tańczy tylko dla mnie”. Rafał mówi do Małgosi: „Czy ja mogę Panią prosić?” Aż wybiła jedenasta i muzyka nagle zgasła, a dyrektor wziął reflektor i zaprosił wszystkie dzieci do sprzątania na parkiecik. Posprzątali, wykąpali się i spać poszli. Teoretycznie oczywiście, gdyż było wielu takich śmiałków, którzy na rzecz nocnych posiadówek zrezygnowali ze snu i przegadali całą noc. I tak upłynął wieczór i poranek dzień pierwszy. W niedzielę, czekał nas wspomniany Wodny Park Fantazja w Drogheda! Ponieważ jednak nieustraszeni zdobywcy wodnych światów chcieli poczuć matczyne wsparcie jeszcze bardziej nieustraszonej Pani to co chwila było słychać: Prze Pani…a zjedzie Pani ze mną….? A ze mną…? To może i ze mną…? Z Tobą? Zawsze! Padała niezłomna odpowiedź i Panie wychowawczynie oraz Pan Rafało aparycji i umiejętnościach zawodowca ze „Słonecznego Patrolu” na wyścigi musieli zjeżdżać, a później galopem po schodach i drabinach i linach wspinać się na górę by następnych naszych Jamesów Bondów w krótkich spodenkach w kaczorki zaszczycić swoim towarzystwem w luksusowym bolidzie typu gumowy ponton kabriolet. Agent 007 bez dziewczyny w mrożące krew żyłach awantury wiadomo się nie wdaje, stąd Panie miały pełne ręce roboty, ale wróciły uśmiechnięte i rozpromienione stąd dedukujemy, że 200 zjazdów ze zjeżdżalni czyni damy szczęśliwymi. I co My na to drodzy Panowie? O jest pierwszy wniosek! Śmiało, prosimy! Kolega obiecał, że teściową do Droghedy zabierze. No i brawo! Można? Można! Czasami nawet trzeba! Bo, że wypada to już całkiem inna rada…..My tu gadu gadu, a tu o atrakcjach bajać dalej nam trzeba. To w Fantazji Parku Wodnym w Drogheda można by w ciepłym jacuzzi się zdrzemnąć….Też mi wymyślił! Można by było i gumową kaczuszkę w brodziku pobujać. Tylko kto ma czas na głupoty?! Bo nie my. To oczywiste. Smoki ze szkoły SEN wolały wskoczyć w wielką bańkę zamykaną i turlać się w niej po wodzie, a fikać koziołki i zbytki legalnie wyczyniać. Albo bitwę morską na wodne karabiny dalekiego zasięgu wywołać, tudzież bombę wodną odpalić i do abordażu przystąpić w gronie doborowych kamratów, piratów, weteranów ze szkolnych ław. Starszyzna! Stare wygi. I tylko żal, że tak szybko trąbka do odwrotu zagrała i grzecznie trzeba było się suszyć, wycierać i czesać. Ale to jeszcze nie koniec. My tu jeszcze wrócimy i wtedy niech się schowa Kapitan Jack Sparrow i Piraci z Karaibów! Prawda Prze Pani? Oczywiście Kochanie.

Inne ciekawe newsy

Robert Moskwa w naszej szkole

Warsztaty aktorskie z Robertem Moskwą? Czemu nie! W naszej szkole wszystko jest możliwe Pan Robert, znany m.in. z seriali „M jak Miłość” czy „Ojciec Mateusz”, odwiedził nas w ubiegłą sobotę,

Rosną gwiazdy dziennikarstwa

Nasi uczniowie wyrastają na gwiazdy dziennikarstwa! Publikacje naszych aspirujących felietonistów ukazują sią regularnie w Nasza Gazeta w Irlandii i Magazyn MIR W najnowszym numerze Magazynu MIR ukazał się reportaż Iny