Pożegnanie na dobry początek.
Długo przyszło nam czekać, ale w końcu dotarli. Przyjechali specjalnie dla nas. Uczniów, nauczycieli i rodziców naszej Polskiej Szkoły SEN w Dublinie. Przybyli do nas w goscinne progi na Navan Road. Punktualnie o 15.00 powitalismy ich niesmiertelnym przebojem „Pożegnanie” z ich własnego liczącego ponad 300 piosenek repertuaru…od samego początku widok 30 spiewających dziedziaków do akopmaniamentu skrzypiec i gitary rozłożył ich na łopatki, w pierwszej rundzie…
….mowa oczywiscie o zespole Stare Dobre Małżeństwo, który odwiedził naszą szkołę….[end]
Niesmiertelna nazwa zespołu. Stary Dobry Przypadek.
Podczas wywiadu przeprowadzonego z zespołem uczniowie dowiedzieli się, że SDM tworzy i komponuje od 26-u lat. Padło oczywiscie pytanie o pochodzenie nazwy zespołu, która okazała się przypadkiem, kiedy to na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie zapowiadający duet konferansjer powiedział, że panowie (Krzysztof Myszkowski i Andrzej Sidorowicz) znają się i grają ze sobą już tak długo, że są jak stare dobre małżeństwo, nazwa przylgnęła więc na dobre.
Mistrzowie, czyli muzyczne i literackie wzorce. Gdzie najfajniej i czy grzecznie?
Podopieczni Szkoły Sen dopytywali się także o inspiracje do tworzenia takiej a nie innej muzyki i fascynacje literackie. Okazuje się, że lider zespołu od dziecka słuchał muzyki, zainspirowany Bobem Dylanem i Rollingstones’ami, poezję Edwarda Stachury zas podsunęły mu na studiach koleżanki, od tego czasu zauroczenie trwa. SDM najbardziej lubi występować w Dublinie 🙂 Czy się kiedys kłócili? ‘No cóż, jak to w starym dobrym małżeństwie’ – skwitował jowialnie Ryszard żarowski. W Irlandii podobało się muzykom bardzo, ‘cos swojskiego tu jest, że czuję się tu jak w domu’ – powiedział nam Piotr Warszawski. Stanowczo zaprzeczył też, że to dlatego, że tylu tu Polaków. 🙂 Muzycy spiewali w wielu krajach, w samym USA 9 razy, kłopot sprawiło im nazwanie najbardzej egzotycznego miejsca, w którym koncertowali, ‘pojęcie egzotyki jest względne’ – zauważyli, to była dla nich więc Kanada, ale i Hiszpania – egzotyczna o tyle, że tam jest ciepło i nic się nie chce robić. Jeden z młodszych uczniów dociekliwie zapytał, czy panowie z zespołu mieszkają razem, ‘tylko w trasie, po hotelach’ – odpowiedzieli poważnie muzycy.
Czy da się pogodzić naukę z karierą, czyli odwieczny dylemat: po co się uczyć i jak zostać artystą!?
Dowiedzielismy się jeszcze, że naukę z koncertowaniem (na studiach) pogodzić było trudno, ‘choć jak się chce, wszystko można pogodzić’ 🙂 Warto jednak pamiętać, że tak naprawdę zespół ruszył w trasę dopiero po studiach. Pierwsze płyty to: ‘Dla wszystkich starczy miejsca’ i ‘Makatki’, choć najpierw były (kto pamięta?) kasety! Wpływ starszego rodzeństwa i domu rodzinnego na nasze poczynania potwierdził Ryszard żarowski, który zdradził, że obserwował scieżki straszego brata i siostry, i tak u tego pierwszego podejrzał gitarę, która stała się także i jego instrumentem.
Figle się Pana imają Panie Kolego! I co z tą tremą?
Nasi uczniowie upomnieli się także o zabawną bądź zwariowaną historię, jaka przytrafiła się zespołowi podczas trasy koncertowej. Wyszło więc na jaw, że muzycy najczęsciej sami robią sobie różne żarty, bo lubią, aby było smiesznie. Do takich najbardziej skory jest basista – Andrzej Stagraczyński. Na jednym z koncertów podmienił on gitarzyscie – Dariuszowi Czarnemu grzechotkę na pomalowane na niebiesko jajko. Gdy podczas koncertu próby wywołania dźwięku przez potrząsanie instrumentu nie przyniosły skutku, Dariusz Czarny uderzył o dłoń nieco silniej(…). Czy podczas koncertu muzycy mają tremę? ‘Oczywiscie, każdy koncert to ogromny stres’ – zdradzili. Na koniec wykonali utwór muzyczny mistrza Stachury i rozdali mnóstwo autografów. Wieczorem zas odbył się bankiet…
Wywiad przygotowali uczniowie II gimnazjum szkoły SEN którzy najaktywniej brali udział w spotkaniu:
Sławomir Piela
Jakub Badacz
Wiktoria łaszczyńska
Opieka nad zespołem redakcyjnym Szkolnej Tygodniówki SEN
Anna Gapińska
Dublin 11.09.2010